Piękne miejsce jest dopiero wtedy piękne, gdy potrafimy to dostrzec. Fotografia jest już wtedy tylko umiejętnym udokumentowaniem tego faktu. Dlatego moje fotografie to dokumenty - a nie artystyczne wizje.
poniedziałek, 31 marca 2014
piątek, 28 marca 2014
Harrachov - prywatnie...
Dziś kontynuacja HARRACHOVSKIEJ PRZYGODY - tym razem fotki bardziej prywatne.
Dla przypomnienia - niepełna ekipa na Polanie Jakuszyckiej :
Na chwilę przed wymarszem na skocznię w Harrachovie - luksusowy bus z kogutami to nasz środek transportu :)
Wieczór po całym dniu spędzonym na świeżym powietrzu...
...tradycyjnie w piwniczce Jirzika :
Frekwencja na wieczornej biesiadzie nie była zbytnio duża...
Ale rano przegląd trunków :
Śniadanko godne mistrzów :
Przeglądanie archiwalnych zdjęć Jirzika i opowieści różnej treści ;)
Czertowa Hora z lat 80-tych :
Leżakowanie przed wymarszem...
...reszty dnia nie pamiętam ;)
Sobotnie przedpołudnie z nagłym załamaniem pogody zepsuło nieco nasze plany. Ale odwiedził nas kolega Jarek ze swoją ekipą :
I piwniczka ponownie okazała się pomocna :)
Czeskie parówki...nie takie złe jak wyglądają ;)
Tego dnia kibice tłumnie szli na skocznię... My nauczeni ponad 14-letnim doświadczeniem nie marnujemy na to czasu - w takich warunkach na skoki nie ma szans...
A zatem...zapoznajemy się bliżej z Carską :)
Wieczorem zaproszeni przez naszego Jirzika wizytujemy pobliską remizę ochotniczej straży pożarnej :
Przy plastikowych (jak ja ich nie lubię...) kuflach nawiązujemy nowe przyjaźnie ;)
Nie każdy daje radę...
...ale Jirzik dzielnie wędzi kiełbasy :
Nasz akordeonista Robert doczekał się konkurenta...
...początkowo uważnie obserwowany...
...potem przekazał swój instrument ;)
Zabawa trwała...
...a zakończyła się z innym instrumentem w naszym pokoju :
Pokazu gry na tym czymś udzielił nam oczywiście Jirzik :
Niedziela rano, jak tradycja nakazuje, spędzona w browarze Novosad :
A warunki atmosferyczne nie pozostawiły wątpliwości...
W związku z czym po obejrzeniu tv i poobiednim leżakowaniu wróciliśmy grzecznie do domu :)
I to by było na tyle :)
Dla przypomnienia - niepełna ekipa na Polanie Jakuszyckiej :
Na chwilę przed wymarszem na skocznię w Harrachovie - luksusowy bus z kogutami to nasz środek transportu :)
Wieczór po całym dniu spędzonym na świeżym powietrzu...
...tradycyjnie w piwniczce Jirzika :
Frekwencja na wieczornej biesiadzie nie była zbytnio duża...
Ale rano przegląd trunków :
Śniadanko godne mistrzów :
Przeglądanie archiwalnych zdjęć Jirzika i opowieści różnej treści ;)
Czertowa Hora z lat 80-tych :
Leżakowanie przed wymarszem...
...reszty dnia nie pamiętam ;)
Sobotnie przedpołudnie z nagłym załamaniem pogody zepsuło nieco nasze plany. Ale odwiedził nas kolega Jarek ze swoją ekipą :
I piwniczka ponownie okazała się pomocna :)
Czeskie parówki...nie takie złe jak wyglądają ;)
Tego dnia kibice tłumnie szli na skocznię... My nauczeni ponad 14-letnim doświadczeniem nie marnujemy na to czasu - w takich warunkach na skoki nie ma szans...
A zatem...zapoznajemy się bliżej z Carską :)
Wieczorem zaproszeni przez naszego Jirzika wizytujemy pobliską remizę ochotniczej straży pożarnej :
Przy plastikowych (jak ja ich nie lubię...) kuflach nawiązujemy nowe przyjaźnie ;)
Nie każdy daje radę...
...ale Jirzik dzielnie wędzi kiełbasy :
Nasz akordeonista Robert doczekał się konkurenta...
...początkowo uważnie obserwowany...
...potem przekazał swój instrument ;)
Zabawa trwała...
...a zakończyła się z innym instrumentem w naszym pokoju :
Pokazu gry na tym czymś udzielił nam oczywiście Jirzik :
Niedziela rano, jak tradycja nakazuje, spędzona w browarze Novosad :
A warunki atmosferyczne nie pozostawiły wątpliwości...
W związku z czym po obejrzeniu tv i poobiednim leżakowaniu wróciliśmy grzecznie do domu :)
I to by było na tyle :)
czwartek, 27 marca 2014
Zachód słońca w ostatni dzień zimy
Zdjęcia krajobrazowe w tydzień po ich wykonaniu jak na mnie to rekord prędkości - a zatem 7 dni po rekonesansie po terenie nawiedzanym przez żurawie i (jak się okazało) łabędzie prezentuję foty :
Nowy lokator :
Bystre oko rozpozna ten teren - to te same stawy ( KLIK KLIK ) tylko wody przybyło :)
A to już tytułowe zachody słońca :
Niemiecka Landeskrona z lewej...
...i zbliżenie na jerzmankowy kościół z niemieckimi wieżami w tle :
Nowy lokator :
Bystre oko rozpozna ten teren - to te same stawy ( KLIK KLIK ) tylko wody przybyło :)
A to już tytułowe zachody słońca :
Niemiecka Landeskrona z lewej...
...i zbliżenie na jerzmankowy kościół z niemieckimi wieżami w tle :
Etykiety:
2014,
Arkadiusz Kucharski,
arski,
drzewa,
gmina Zgorzelec,
Jerzmanki,
kościół św. Franciszka z Asyżu,
krajobraz,
Landeskrone,
łabędzie,
moje piękne miejsca...,
stawy,
zachód słońca
Lokalizacja:
Jerzmanki, Polska
Subskrybuj:
Posty (Atom)