Przewodnikiem po obiekcie jest nasz Jirzik - jak się później okaże zasłużony i ceniony pracownik...
Pracownicy huty mogą w czasie pracy uzupełniać płyny piwem - podejrzewam jednak , że ze względu na alkohol to jakieś ubogie wersje muszą być...
Technikę produkcji tłumaczy Jirzik , którego siłą rzeczy słuchać nie mogę (bo robię zdjęcia).
Poza tym okazuje się , że pomimo tego , iż nasze języki są podobne chwilami się kompletnie nie rozumiemy...
Wokół pieców cały czas kręci się niby-taśmociąg służący do transportu zrobionych kieliszków - trzeba uważać żeby na to nie wpaść :
Szyny transportowe widać z lewej na górze kadru :
Odczepione od piszczeli kieliszki trafiają do pani , która sprytnym ruchem (po podgrzaniu i nacięciu) odrywa zbędny element :
Potem pozostaje umycie :
Przechodzimy przez część muzealną - tutaj Jirzik pokazuje zabytkowe dzieła...
...największe wrażenie robi na nas mega-kufel :
Zaglądamy do szlifierni :
Zerkamy z góry na hutę zmierzając do browaru...
...a tu nasz Jirzik na ścianie :
W browarze browarnik instruuje nas o co w tym wszystkim chodzi...
...a Jirzik tłumaczy napis na dole tego schematu - najkrócej mówiąc warto pić piwo !!! :)
Pamiątkowe foto z dwoma Jurkami :
Po wyjściu z browaru Darek wykonuje skok bez użycia nart (nie wspominając już o skoczni) - celem kontroli jakości nowych spodni podobno nieprzemakalnych ;)
Rozweseleni wracamy do domu...
...by po małym posiłku wyruszyć na skocznię :)
Na chwilę przed wejściem na trybuny :
Zajmujemy stanowisko dające nam komfort patrzenia na wszystkich z góry...
...jak również pozwalające na podrapanie zawodników po butach ;)
Simon już nawet niespecjalnie reaguje na nasze wygłupy ;)
Kolejna zasada mówi o tym , że siedzimy tam gdzie plecak nasz i termos...
...bo bez termosa zimno ;)
Wejście na górę nie zawsze bywa łatwe ;)
Zawodnicy zawodnikami - kupę radości na wyciągu dał nam sympatyczny pan z obsługi imprezy :)
Simon już z politowaniem zerka ;)
A niektórzy w ostatnim momencie rozprostowują nogi żeby mnie nie kopnąć :)
Wracamy na kwaterę i sprawdzamy wyniki. Marek czyta nam kawały - dokładnie te same czyta nam nazajutrz ale nikomu to nie przeszkadza ;)
Brak lodu do drinków rekompensujemy sobie śniegiem ;)
Marek namawia do złego i proponuje schować śnieg ...pod kołdrę :)
I tak mija drugi dzień.
Kolejny dzień , tym razem z zawodami , upłynie pod znakiem oczekiwania na skoki , które się nie odbędą. Ale o tym jutro :)
Pozostałe dni :
DZIEŃ 1
DZIEŃ 3 i 4
ŚWIĘTO HUTY I BROWARU LATEM
Nie polatali :( Foty ciekawe. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Polatali w czwartek i piątek - nam wystarczyło :)
OdpowiedzUsuń