Takie cuda tylko w Siedlęcinie koło Jeleniej Góry - przy głównej trasie na Zgorzelec :
Słynny Citroen DS - znany m.in. z utworu YELLO :
Tył auta...
...i jego kierunkowskaz :
Kolekcja Peugeotów...
...Garbusów :
Imponująca maska Saaba :
Mało znane BMW serii 6 z lat 80-tych. Wersja amerykańska oczywiście :
Lotus sfatygowany nieco - ale przy Fiacie 500 wygląda kosmicznie :)
Klasyczne stare Mercedesy :
Czerwony Fiat , którego znamy już z FRYDLANTU
Ciekawe , że już wtedy były hardtopy do kabrioletów...
Bagażówka Citroena znana choćby ze starych francuskich komedii :
I Garbus , który zauroczył Kasię :
Warto tam zajechać...
KOLEJNA WIZYTA
Piękne miejsce jest dopiero wtedy piękne, gdy potrafimy to dostrzec. Fotografia jest już wtedy tylko umiejętnym udokumentowaniem tego faktu. Dlatego moje fotografie to dokumenty - a nie artystyczne wizje.
poniedziałek, 2 września 2013
Stare auta
Etykiety:
BMW 635,
Citroen,
Fiat 500,
Fiat X 1-9,
Garbus,
kabriolet,
Lotus,
Mercedes,
motoryzacja,
Peugeot,
Saab,
Siedlęcin,
stare auta
Lokalizacja:
Siedlęcin, Polska
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Fajne maszynki. Najbardziej rozczuliły mnie Garbuski (posiadałem kiedyś i niesamowicie mile wspominam). Ale widzę że sporo też unikatów (ten Lotus na przykład). Nawet nie wiedziałem że istnieje tam takie miejsce.
OdpowiedzUsuńGdyby nie awaryjność Garbusów i moja indolencja w temacie to jeździłbym takim - bo bardzo lubię to auto :)
OdpowiedzUsuńA miejsce odkryłem przypadkowo - ale jak będzie okazja to ponownie tam zajrzę :)
Awaryjność? Żartujesz chyba. ;) A co w nim może się popsuć? Najwyżej elektryka. Poza tym nawet jeśli, to zrobisz w nim absolutnie wszystko. Nawet rozbierzesz silnik i wymienisz bez problemu tłoki. Wierz mi, rozbieraliśmy z kumplami (byłem kiedyś w klubie) garby na czynniki pierwsze (łącznie z silnikami i skrzyniami) i jak masz trochę czasu, możesz zrobić to wszystko w przydomowym ogródku. A ile frajdy! :)
UsuńMedart - roboty ręczne to nie dla mnie. Jak mogę to ich unikam - strasznie "kontuzjogenny" jestem ;)
OdpowiedzUsuńPoza tym frajdy w grzebaniu w olejach nigdy nie dostrzegałem ;)