Co urzeka nas nad morzem? Zachody Słońca - one są głównym celem fotograficznej ekscytacji milionów plażowiczów. W przypadku mojego ZANZIBARSKIEGO URLOPU zachody nie wchodziły w rachubę, gdyż odbywały się nad lądem - identyczną sytuację miałem będąc na KRECIE
Pozostają więc magiczne wschody Słońca:
Zanzibarski dzień trwa mniej więcej 12 godzin - od 6:00 do 18:00. Oczywiście z małymi przesunięciami - ale wstając po 6:00 i wychodząc na plażę możesz liczyć na ciekawe widoki. Zanim tam dotrę kilka porannych, pozbawionych ludzi, kadrów z terenu hotelowego:Basenowe lustro:I tu niespodzianka - bo akurat odpływ jest. Wąska "taśma" z betonu pozwala nam wejść w morze niczym stwórca ;)
To również dobra okazja do podejrzenia podwodnego życia - poniżej będzie tego więcej:
Spektakl codziennie inny. Jestem pod wrażeniem marketingowego bełkotu co niektórych osób i mogę napisać, że nikt inny na Zanzibarze takich zdjęć nie zrobił. Jestem jedyny... ;)
To również okazja do zarobku - ten temat również poniżej znajdzie swoje rozwinięcie :)
Jedyny w całym wpisie pionowy kadr:
Nadal stąpam po wodzie!
Podziwiamy dalej:
Czapla biała - też ruszyła do pracy ;)
Gdy Ty się relaksujesz, inni szykują się do pracy:
Nieco ładnego porannego światła - które, jak już wspominałem, rzadko daje taki efekt jak w naszej szerokości geograficznej:
Zdjęcia to oczywiście zlepek kilku poranków - co jeden to inny widok:
Pustki hotelowe:
Ekspozycja lokalnego twórcy czekała na swojego klienta całodobowo:
Niektórzy biegali - rankiem to sobie to jeszcze wyobrażam. Ale potem w pełnym słońcu to już nie ;)
Stwierdziłem, że zwiedzę inny rejon dna oceanicznego:
Znowu biegacz:
Zapuszczam się w rejon biegających psów, które zobaczycie w cz.2 wpisu o wschodach Słońca :)
Klasyczna łódka - ngalawa:
To był wschód z ładnym światłem na plażę:
Pracownice ruszyły:
Faceci szykują się:
A ja w rejonie THE ROCK RESTAURANT sam sobie fotę robię ;)
Czujnym trzeba być!
Kultowa restauracja niepozornie wygląda pozbawiona wody:
I tu zaczyna się opowieść ze zdjęciem blond-piękności w tłumie lokalsów. Wracawszy z porannego spaceru w rejon wspomnianej powyżej The Rock, usłyszałem z daleka głośne pokrzykiwania do tłumu usadzonego na piasku. Początkowo, idiotycznie, pomyślałem, że to zajęcia lekcyjne w terenie. Nic bardziej mylnego - to był instruktaż dla pracownic czego szukamy w morskim dnie:
Po chwili zorientowały się, że są celem fotograficznym więc zmieniłem kierunek obiektywu ;)
A tłumek ruszył...
...i szedł w kierunku mojego hotelu:
Znowu zmieniłem kierunek fotograficzny - ale to celem przepuszczenia mojego głównego fotograficznego celu i zmiany perspektywy:
Celem była nim blond kobitka:
Zderzenie kultur niesamowite w moim odczuciu:
I ze wszystkich tych zdjęć to poniższe IMHO najbardziej oddaje klimat:
Choć przyznać trzeba, że wybór jest duży i mój gust niekoniecznie zbieżny ze wszystkimi ;)
W każdym razie finalnie grupka kobiet...
...poszła do łodzi:
A ja powitałem, w słońcu, naszego lokalnego policjanta pilnującego obiektu od strony plaży...
...i czym świt pracującego...
...sprzedawcę wszystkiego ;)
Zerknąłem w ocean raz jeszcze...
...podziwiając ładowność niepozornej łodzi:
I udałem się na pyszne śniadanko - klifem zachwycając się ;)
Wkrótce CZĘŚĆ DRUGA opowieści o wschodach Słońca...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo dziękuję za każdy komentarz :)
Moderowanie komentarzy jest włączone. Wszystkie komentarze muszą zostać przeze mnie zatwierdzone.
Jeśli nie masz konta Google - skorzystaj z opcji Anonimowy.