Podczas tej wizyty spokoju nie dawała mi myśl skąd wziął się fenomen Pragi. Dlaczego więcej tu polskich turystów niż innych nacji - to akurat pewnie bliskość polskich granic powoduje i brak kłopotów w komunikacji w języku obcym. Wymyśliłem sobie, że mamy tutaj w mieście południowy klimat - powystawiane na zewnątrz kawiarniane stoliki, krzątająca się obsługa i wolne, spokojne delektowanie się urokami miasta. Podczas tej wycieczki delektowanie się miastem było tym lepsze, że pandemia zdziesiątkowała turystów i było ich po prostu mało - by nie napisać, bardzo mało...
Zaczynamy w rejonie klasztoru na Strahowie - nie wchodzimy do wnętrz ale podziwiamy wszystko z zewnątrz. To co tu najlepsze obejrzymy po wyjściu za mury - zanim to zrobimy musicie przebrnąć przez kilka zdjęć ;)
Tu pewnie napiłbym się klasztornego piwa......gdyby było otwarte :
Uwagę mą przykuwa (tradycyjnie zresztą) ciekawy samochód - VW Karmann :
Wracamy w kościelne tematy :
To co spotka nas za tą bramą będzie zwieńczeniem wizyty na tym wzgórzu - jednak zanim to nastąpi wchodzimy...
...tutaj :
Na klasztorny dziedziniec :
Nasz przewodnik, w dobie koronawirusa, postarał się o rozpoznawalny "proporzec" ;)
Ostatni rzut oka na klasztorne widoki...
...i przekraczamy próg wspomnianej bramy :
Tutaj, z klimatycznych tarasów, roztacza się...
...piękny widok na metropolię :
Z lewej skrywają się Hradczany :
Niewidoczną na zdjęciu wieżę z prawej strony (i widoki z tejże) obejrzeć możecie w TYM WPISIE z nocnego zwiedzania Pragi :
To chyba najlepsza miejscówka na fotografowanie wzgórza zamkowego...
...oddaje dostojność i ogrom obiektu :
Nie ujmując uroku klasztornym murom to zdecydowanie najlepsze co możemy w tym miejscu zobaczyć - ten rozległy widok :
Duże zbliżenia nie grzeszą jakością - sorry, taki mamy klimat ;)
Wieża telewizyjna Žižkov - to jeden z wielu rozpoznawalnych elementów miasta :
Zanudziłem Was - idziemy dalej. Ostatni rzut oka na klasztor :
No dobra - ten jest jednak ostatni ;)
Zanim kroki swe skierujemy w kierunku Hradczan podziwiamy plac Pogorzelca (?) - nie wiem czy dobrze zrozumiałem, bo tradycyjnie przewodnika nie słuchałem, a z map wynika taka nazwa :
Ale fajny tutaj klimat - jak wspominałem na wstępie - nieco południowo tutaj :
Za chwilę ruszymy ulicą Loretańską :
Zanim to jednak nastąpi jeszcze kilka luźnych kadrów :
Idąc Loretańską...
...za chwilę z lewej mamy monumentalny budynek Ministerstwa Spraw Zagranicznych :
W tle klasztorna wieżyczka :
Niektórzy słuchają opowieści :
Za plecami Przewodnika - Sanktuarium Loreta :
Dzwonki na wieży wybijają melodyjki ;)
Ja wracam jednak do elewacji ministerstwa - podobno zapłatę liczono im od metra kwadratowego elewacji. Stąd ten desperacki i misterny układ ;)
Na Loretę zerkamy szybko :
Idziemy dalej Loretańską :
Odwracając jednak głowę żeby zobaczyć ogrom tej budowli :
Pandemiczne restauracje świecą pustkami - smutny to widok :
Ogólnie widok wielkiej metropolii wyjątkowo mocno nastawionej na turystów, pozbawionej tychże, przygnębiający jest. Choć przyznam egoistycznie, że mnie te braki tłumów bardzo cieszą, bo pozwalają na komfortowe fotografowanie :)
Niepozorna budowla sięgająca wiekiem XVI w.
Nie wiem dlaczego ale google maps w tym przypadku również informuje od Ministerstwie Spraw Zagranicznych :
W każdym razie widok mamy taki :
Na chwilkę wchodzimy na dziedziniec Narodowej Galerii :
Mimo pandemii coś po niebie jednak lata :
Godziny przedpołudniowe - miejsce w którym powinny być tłumy fotografujące się jak oszalałe. A tu cisza, spokój...
Czekamy na zmianę warty :
Pusto...
...nawet u nich nuda :
Tak swoją drogą to oni muszą się nudzić najbardziej :
Podróbka wieży Eiffla wystaje zza winkla - w linku powyżej nocne widoki z tejże :
My czekamy na południe...
...a chłopaki w końcu dorwali klientkę ;)
Zaczyna się :
I to jedyny moment podczas tej wycieczki w którym ujrzymy tłum :
Rozwój telefonii komórkowej, a przede wszystkim aparatów fotograficznych w nich zawartych, spowodował mocne utrudnienie w tego typu zdjęciach - bo wszędzie te łapska ;)
Zmianę warty można obserwować również z wewnętrznego dziedzińca zamku :
Na Hradczanach jest problem ze sfotografowaniem katedry Św. Wita - bliska odległość murów zamkowych utrudnia złapanie fasady :
I w sumie najlepsze ujęcie zrobiłem komórką - będzie osobny wpis ze zdjęciami z telefonu to tam zobaczycie :)
Ale przyznać trzeba - robi wrażenie...
Rzygacze - paskudna nazwa pięknych detali :
Zerkamy do wnętrza :
Przyznaję, że zdobycie dogodnej pozycji nie sprawiło mi wielkiego trudu - ani nie zajęło wiele czasu. Tłumów turystów nie stwierdzono ;)
Misterne rozety zawsze robią wrażenie :
Powtórka przy nieco chyba mniej zadymionej atmosferze :
Tłum :
Na kolejnym zamkowym dziedzińcu przewodnik dużo opowiada - dając mi sporo czasu na fotografowanie :)
Pomysł z ramką znakomity :
Powoli zmierzamy dalej...
Tutaj jakby południowe wpływy w architekturze :
Skojarzenia z bałkańskimi wieżami kościelnymi jak najbardziej na miejscu :
Słynna Złota Uliczka...
...zamknięta :
Zwiedzamy...
...podziwiamy...
...krajobrazy...
...z kolejnego punktu widokowego :
Schodami w dół :
Dochodzimy do pysznego muzeum - ale nie ono jest celem ;)
Bo jesteśmy już nieopodal mostu Karola - a tutaj słynna rzeźba Davida Černý'ego. Ukazuje ona dwóch facetów z ruchomymi siurakami oddających mocz na...Czechy. Ciekaw jestem czy taki mistrz prowokacji miałby rację bytu w naszym kraju ;)
Pomarańczowa napompowana rękawiczka prowadzi nas tym razem przez najwęższą praską uliczkę :
Ruch tutaj jest sterowany światłem - jak na przejściu ulicznym z przyciskiem :
Kilka kroków dalej...
Tutaj były jakieś dwie intencje - miłość i pieniądze bodajże. Kobiety tak pokręciły fakty, że niby to przypadkowo łapały za psa żeby finanse sobie zapewnić. U facetów to w ogóle nie budziło zastanowienia ;)
Miejsc wyślizganych dłońmi na moście było więcej - w dobie zarazy covidowej wydawałoby się, że te miejsca nieco odpoczną ;)
Bo zmierzamy do punktu z którego wsiądziemy na statek :
Hradczany z mostem komponują się wzorcowo :
Tudzież bez mostu - ale z Wełtawą :
Ostatnie chwile na moście spędzam...
...podziwiając widoki i pamiątkowe zdjęcia :
To się nazywa covidowy teatr uliczny - całkowicie bezkontaktowy :
Publika na łodziach :
I na moście :
Przyznacie, że pusto :
A za chwilę wsiądziemy na statek - ale o tym w TYM WPISIE
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo dziękuję za każdy komentarz :)
Moderowanie komentarzy jest włączone. Wszystkie komentarze muszą zostać przeze mnie zatwierdzone.
Jeśli nie masz konta Google - skorzystaj z opcji Anonimowy.