Któregoś razu, zmęczony brakiem spektakularnych wydarzeń na planie tego filmu (inne fotorelacje TUTAJ ), zdecydowałem się na nieco desperacki krok. Początkowe fotografowanie zza ochrony zamieniłem na bardziej ryzykowne - czyli fotografowanie w strefie bezwzględnie zakazanej. Efekt tej pracy był taki, że ochrona pojmała mnie bezlitośnie. Na ich żądanie nie skasowałem zrobionych zdjęć i zażyczyłem sobie interwencji policji, która faktycznie przybyła. W międzyczasie pogadałem z jakimś szefem planu (tłumacząc, że tylko auta fotografuję), potem z właścicielem owych aut (który nie życzył sobie zdjęć swoich aut) - policja wszystko to potwierdziła i wspólnie skasowaliśmy plon mojej pracy. Na szczęście są metody odzysku zrobionych zdjęć...
Szału nie ma ale jest ciekawe wspomnienie ;)
Już czas na mnie... ;)
To była najciekawsza miejscówka :
Ruch samochodowy puszczany wahadłowo - piesi mogli iść tylko z lewej :
To nie był dobry znak...
I po rumakowaniu ;)
Policja grzecznie spisała mnie (z wizytówki, bo dokumenty zostawiłem w aucie) i puściła wolno :)
Więcej o tym filmie TUTAJ
Piękne miejsce jest dopiero wtedy piękne, gdy potrafimy to dostrzec. Fotografia jest już wtedy tylko umiejętnym udokumentowaniem tego faktu. Dlatego moje fotografie to dokumenty - a nie artystyczne wizje.
sobota, 13 lutego 2016
Alone in Berlin - z ukrycia ;)
Etykiety:
"Jeder stirbt für sich allein",
2015,
Alone in Berlin,
Arkadiusz Kucharski,
arski,
backstage,
Emma Thompson,
film,
filmstadt görlitz,
Goerlitz,
Görliwood,
oldtimer,
plan filmowy,
reportaż,
stare auta
Lokalizacja:
Görlitz, Niemcy
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Konspirator :)
OdpowiedzUsuńTak zasadniczo to właśnie wyszedłem z konspiracji - dość spektakularnie ;)
UsuńCiekawa akcja. Nie wiem jak u naszych zachodnich sąsiadów ale w Polsce auta nie posiadają praw ochrony wizerunku, dopóki wraz z autem nie fotografuje się kierowcy.
OdpowiedzUsuńKiedyś miałem taką sytuację w jednej z czynnych podziemnych kopalń KGHM. Najpierw porobiłem zdjęcia, a potem dopiero spytałem się czy można robić foki tej maszynerii. Kierownik powiedział że dobrze robię bo najpierw focę a potem się pytam. Gdybym od razu zadał pytanie to nie pozwolił by mi wyciągnąć aparatu. Ale że już zrobiłem zdjęcia to kazał schować aparat tak żeby go nie widział, a co już zrobiłem pozostało moje :)
Zgadza się - korzysta z tego faktu kolega Tomek z tego bloga :
Usuńhttp://zawszewcieniu.blogspot.com/
i mimo ogólnego trendu rejestracji nie maskuje :)
Z fotkami to jeszcze należy spytać o zgodę na publikację w necie - bo do szuflady to zazwyczaj nikt Ci nie zakaże...
Super "autka" chyba będę zaglądał na ten blog.
UsuńJeśli chodzi o publikacje takich zdjęć to pytam delikatnie co jest tajne. Zazwyczaj tylko indywidualne, autorskie rozwiązania technologiczne. Czyli fotografowanie "bebechów", paneli strojących etc. maszyn raczej odpada ale ich zewnętrzny wygląd w zasadzie zawsze i u wszystkich producentów bywa taka sama lub podobna, co aut w zasadzie również się tyczy. Podobnie kiedyś na budowie dużego urządzenia hydrotechnicznego usłyszałem że goły beton zapory wodnej wszędzie wygląda tak samo, tylko żebym kabli i rur nie fotografował. Jak coś nie jest tajemnicą handlową, to publikuje. Czasem coś jest niby tajne, a potem w internecie się okazuje że na stronie firmowej są dokładniejsze zdjęcia.
Net jest skarbnicą wiedzy - i faktycznie czasem ma się opory, a potem okazuje się, że tam już dawno to jest pokazane ;)
UsuńA blog Tomka to miód na oczy :)