Nigdy nie zgłębiałem zabytków i okolic Kielc. Nie było mi to specjalnie dane i teraz, gdyż zajechałem tam w niedzielne późne popołudnie, by w poniedziałek po wypełnieniu swych docelowych zadań wyjechać czym prędzej - wichura nad krajem szalała i trzeba było spokojniej wracać...
Na początek odwiedziłem znanego pisarza, od którego nazwiska nazwę swą wziął główny deptak miasta :
Sienkiewicza to reprezentacyjna ulica wytyczona w latach 20. XIX wieku :
Ma 1270 m - od dworca kolejowego (na którym delikatnie ujmując zawsze wieje wiatr) do wspomnianego pomnika na Placu Stanisława Moniuszki :
I tak idziemy sobie podziwiając nachalność reklam :
Mimo tych typowo polskich defektów centrów miast ulica ma w sobie nieodparty urok :
A architektura ją zdobiąca potrafi zrobić wrażenie :
Choć dla nas, mieszkańców zachodnich rubieży, wydaje się dziwnie niska :
To już drugi kraniec - rejon dworca kolejowego, który fotogeniczny nie jest i nawet nie traciłem na niego czasu :
Resztę wieczoru spędziłem w rewelacyjnej knajpce zwanej KOJOT
Zajadając się rewelacyjną shoarmą, która jest ich specjalnością. Wszystko to pod bacznym okiem Manitou ;)
Najgorsze to, że wiem jakie atrakcje mnie ominęły - bo widziałem nieco przechadzając się i jeżdżąc po mieście. Może kiedyś znajdę więcej czasu na to piękne miejsce...
Wpis na potrzeby zakładki POLSKA
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo dziękuję za każdy komentarz :)
Moderowanie komentarzy jest włączone. Wszystkie komentarze muszą zostać przeze mnie zatwierdzone.
Jeśli nie masz konta Google - skorzystaj z opcji Anonimowy.