Jakuby 2012 przeszły do historii. Wg odwiedzających była to najlepsza z dotychczasowych edycja tej imprezy. W mojej ocenie również. Słyszałem nawet głosy , że w końcu nie musimy mieć kompleksów wobec Goerlitz - a to chyba najbardziej cieszy. My akurat staliśmy przeważnie w jednym miejscu - a to za sprawą naszego straganu z witrażami. Przyznam , że o wiele więcej można zobaczyć siedząc w jednym miejscu niż krążąc po Przedmieściu Nyskim - bo np. żaden przemarsz nie umknął mej uwadze. Ale o tym już poniżej...
To nasze miejsce pracy - rzemieślnik witrażysta Kasia i ja jako Dominikanin :
Zdjęcie z początku imprezy , gdy jeszcze dało się cokolwiek na spokojnie sfotografować. Nawet jeden barbarzyńca wyruszył na spacerek i chciał za włosy pociągnąć moją Kasię za sobą (uprzedzam pytania - odbiłem Ją szybko) :
A po Przedmieściu Nyskim w tym czasie przechodzili różni , dziwni ludzie...
Niedziela natomiast to przede wszystkim...smoki. Nie wiemy czy Boehme miał do czynienia ze smokami ale sądząc po reakcjach tłumu nie miało to wielkiego znaczenia. Wielkie za to były owe smoki...
Można było zrobić sobie pamiątkową fotkę z katem - odciętą głowę akurat miał w wiaderku które nie weszło w kadr :
Tymczasem smoki idą zwiedzać Goerlitz - ruszają od ulicy Wrocławskiej, przechodzą Most Staromiejski , wchodząc w wąskie uliczki starego miasta i zaraz zawracają - ze względu na gęstą zabudowę i kable nad smoczymi głowami - owe głowy nie pożerały kabli tylko ludzi - zazwyczaj dzieci ale jak pokażę poniżej starsi też byli chętni...
Na moście pozuje mi hrabia Drakula ze swoim towarzystwem :
Pożerając również starszego pana o którym wspominałem wcześniej :
Dzieci wychowane na Szewczyku Dratewce kombinowały z balonami...
A mim pozował mi z cierpliwością godną uwagi :
A całe miejsce akcji oświetla piękne słońce wraz z groźnymi burzowymi chmurami :
W tym czasie na głównej scenie można obejrzeć obrzęd waloński (szczegóły nie do końca mi znane przyznam szczerze) :
A na Przedmieście wkracza...Dźwiękowiązałka Sambora Dudzińskiego :
I końcowy przemarsz trędowatych...
Końcowy Ocelota ze swoją zjawiskową muzą...
Potem każdy się spieszył , bo pogoda po 22:00 zepsuła się i trzeba było uciekać...
Niewątpliwie niezapomniana impreza !!!