Obeszliśmy jego posesję podziwiając prace...
I w tym miejscu zobaczyliśmy , że pan Stanisław siedzi przed swoim warsztatem...
...a zapytany przez Kasię o możliwość porozmawiania o rzeźbach przystał na to z miłą chęcią :
Rozmawiali , a ja fotografowałem...
...wsłuchując się chwilami w opowieści :)
Nie zdradzę szczegółów żeby zachęcić Was do wizyty. Mogę powiedzieć jedynie , że potwierdza się to co usłyszałem swego czasu u pszczelarza w Pszczewie (kiedyś wkleję tutaj link do tej wizyty) - tego rodzaju osoby nie mają swych następców. Z czego to wynika? Gonitwa za pieniędzmi? Za szybkimi wynikami? Lenistwo? Nie wiem...ale to smutne , gdy takie "zawody" giną bezpowrotnie...
Kontynuuję fotografowanie :
Tu kawałki lipy z których powstaną nowe figury :
Np. takie jak ta :
A tu wnętrze warsztatu - pan Stanisław zezwolił nam na wejście :
I na tym zakończyliśmy wizytę - pędząc na kolację :)Miejsce magiczne - warte na pewno dłuższej , niż nasza , wizyty...
Bardzo interesujące. Znałem też podobnego ludowego artystę, który zamieszkiwał w naszym sąsiedztwie, z tym że wykonywał on jedynie płaskorzeźby. Mnóstwo podobnych rzeźb znajduje się też w naszym łódzkim Muzeum Archeologicznym i Etnograficznym. Jest co podziwiać. Trochę u nas w kraju niestety mało doceniana jest tego typu twórczość (choć bywają wyjątki- np. Podhale).
OdpowiedzUsuńRozbudzić w waszych sercach, milosc do natury ♥
OdpowiedzUsuń